Dlaczego w naszych kościołach jest coraz mniej ministrantów?

Też macie wrażenie, że z roku na rok przy ołtarzach widać coraz mniej ministrantów i lektorów? Albo że ci, którzy się już pojawiają, nie traktują swojej posługi tak poważnie jak dawniej? Czy może jednak, po głębszym namyśle, stwierdzasz, że ten problem jest wydumany lub co najwyżej mocno wyolbrzymiony?

Cóż, tak w zasadzie każdy może mieć rację. Wiecie: na początku tekstu analizującego pewne zjawisko powinienem rzucić garścią statystyk, które zobrazowałyby jego skalę. W przypadku służby liturgicznej takimi statystykami jednak nie dysponujemy. Nikt nie gromadzi centralnie danych na temat liczby ministrantów i lektorów w Polsce, nie w każdej parafii kładzie się też nacisk na ich regularne liczenie czy jakąś formalizację struktur, bo, tak po prawdzie, zazwyczaj nie ma takiej potrzeby. Punkt widzenia często zależy więc od punktu siedzenia, którym w tym przypadku jest kościelna ława – czyli po prostu od sytuacji w konkretnej parafii.

Problemy nie z tej parafii

Przede wszystkim jednak pytanie o stan służby liturgicznej w Polsce nie jest tylko pytaniem o liczebność. Chcąc podejść do tematu kompleksowo, należy dodatkowo zwrócić uwagę na aspekty, których nie da się opisać statystycznie. Kryzysem może być przecież również sytuacja, w której ministranci stają się coraz mniej obowiązkowi, kuleje ich formacja duchowa czy są po prostu słabo przygotowani do swojej posługi. I oczywiście te problemy, które same w sobie już stanowią kryzys, będą przekładać się również na spadek ilościowy, choć nie są, jak sądzę, jego jedyną przyczyną.

Trzeba również pamiętać o tym, że sytuacja znacząco różni się w zależności od parafii. Na stan służby liturgicznej w danej parafii wpływa wiele czynników – zarówno ogólnospołecznych, jak i związanych ze specyfiką danej okolicy (na pewno są pewne statystyczne różnice między np. parafiami wiejskimi a miejskimi; pomorskimi a podkarpackimi…), a także danej, konkretnej parafii. Pewnie w górskich wioskach ministranci wyglądają zazwyczaj na bardziej przejętych swoją służbą i jest ich przeciętnie więcej niż w mojej parafii mającej siedzibę na jednym z osiedli Krakowa, ale i w samym mieście znajdziemy zarówno parafie z prężnie funkcjonującymi wspólnotami oazowymi czy ministranckimi, jak i takie, gdzie trudno jest uformować jakąś sensowną grupkę.

Przy zachowaniu tych wszystkich zastrzeżeń co do jednego nie ma jednak wątpliwości: są parafie, w których spadek liczebności i/lub jakości służby liturgicznej widać gołym okiem. Co więcej, takich parafii jest dość sporo. Co więc może być tego przyczyną?

Coraz mniej, coraz więcej

Jednym z głównych czynników są bez wątpienia zmiany, jakie zaszły i zachodzą w społeczeństwie. I oczywiście nie chodzi mi tu o januszowe westchnienia w stylu: „Kieeedyś to było, i ludzie do kościoła chodzili, a tera nie chodzo”. Jest wiele czynników, które kształtują nasze myślenie czy postrzeganie pewnych kwestii. Zamiast się więc na nie „obrażać”, lepiej spróbować je przeanalizować.

Moim zdaniem można postawić tezę, że pewien, nazwijmy to, „prestiż” posługi ministranta jest obecnie w trendzie spadkowym. Oczywiście również i tę tezę trudno byłoby udowodnić statystycznie, ponieważ badania na ten temat nie zostały wykonane. Własne doświadczenie pokazuje jednak, że stosunkowo coraz mniej rodziców chciałoby mieć syna ministranta lub uważało coś takiego np. za powód do dumy. Zapewne również mniej chłopców w wieku podstawówkowym niż dawniej myśli o podjęciu takiej posługi.

Jeśli faktycznie mamy do czynienia z takim zjawiskiem, to niewątpliwie idzie ono w parze ze spadkiem „prestiżu” bycia księdzem, już widocznym w badaniach opinii publicznej. Jego przyczyny w dużej mierze pokrywają się zapewne z powodami, dla których w Polsce spada liczba osób regularnie chodzących na mszę świętą czy identyfikujących się jako katolicy. Prawdopodobnie w przypadku służby liturgicznej rolę – jeszcze większą niż przy ogólnym poziomie religijności – odgrywają przypadki przestępstw seksualnych wśród duchowieństwa. Część rodziców może po prostu odczuwać z tego powodu strach przed posłaniem syna na spotkania ministrantów.

Oczywiście nie wszystkie czynniki muszą mieć charakter czysto religijny. Gołym okiem widać np. że oferta różnych aktywności i zajęć dla dzieci szkolnych z roku na rok rośnie. Zmienia się także postrzeganie przez rodziców priorytetów w rozwoju dziecka. Zapewne coraz mniej rodziców widzi więc w byciu ministrantem dobry sposób na wykorzystanie wolnego czasu syna, uważając, że inne rodzaje aktywności lepiej zaprocentują w przyszłości.

Formacja liturgiczna

No dobra, ale społeczeństwo to jedno. A co z Kościołem? Czy księża z parafii, w których liczba ministrantów widocznie spada, mogą zrzucić winę na zmieniające się czasy i spokojnie umywać ręce? Na pewno nie. Są bowiem parafie, w których ten spadek jest prostą konsekwencją coraz niższego poziomu formacji, nieodpowiedniego doboru osoby odpowiedzialnej za służbę liturgiczną czy choćby takich drobiazgów jak wyjątkowo niesympatyczny kościelny. W związku ze zmianą myślenia o posłudze ministranta rośnie również – a przynajmniej tak mi się wydaje – znaczenie takich, z pozoru mniej istotnych, rzeczy.

Oczywiście to wszystko są kwestie bardzo indywidualne i w parafiach wygląda to przeróżnie, dlatego stawianie tez na poziomie ogólnopolskim nie ma sensu. Bardziej chodzi o wskazanie kwestii, na które w poszczególnych parafiach warto, moim zdaniem, zwrócić uwagę. I to właśnie na tym poziomie – najniższym i najbardziej zdecentralizowanym – szukałbym w pierwszej kolejności rozwiązań i próbował pracy u podstaw.

W szerszej skali widać zresztą sygnały pozytywne, które można wskazać nawet jako dobry przykład. W wielu miejscach w Polsce widać np. efekty pracy ks. Franciszka Blachnickiego, który w swoich programach formacyjnych mocno stawiał na liturgię. Styczność z ruchem oazowym czy innymi dziełami ks. Blachnickiego rozbudziła u wielu ludzi zainteresowanie liturgią czy wrażliwość na związane z nią nadużycia. Przekłada się to nie tylko na dopływ do służby liturgicznej bardzo dobrze wykształconych ministrantów i animatorów liturgicznych, ale także na popularyzację wiedzy liturgicznej oraz dbałości o liturgię. Nie można również zapomnieć o rosnącej grupie młodych mężczyzn zainteresowanych ministranturą tradycyjną i uczących się posługi w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego.

Jak jest naprawdę?

Przypomnę raz jeszcze: proszę traktować ten tekst jako moje przemyślenia, a nie profesjonalną analizę problemu. Jak już wspomniałem, ze względu na brak statystyk trudno jest zarówno nakreślić jego skalę, udowodnić w ogóle jego istnienie, jak i postawić precyzyjne tezy, jeśli chodzi o możliwe przyczyny. Siłą rzeczy oparłem się więc na moich doświadczeniach oraz doświadczeniach moich znajomych, którzy tak jak ja przez lata byli związani ze służbą liturgiczną. Mam więc również świadomość, że możecie mieć, drodzy Czytelnicy, zupełnie inne spostrzeżenia na temat kondycji służby liturgicznej w Polsce – w takim wypadku gorąco zachęcam do kulturalnej dyskusji w komentarzach.

Konrad Myszkowski
adeste.org

Nasze zbiórki

W czasie kolędy
zbiórek nie ma

Czwartek 25.11.2021
o godz. 17:00
w zakrystii/ kościele

Dla kandydatów
w soboty o 9:30

Dla młodszych 
w soboty o 10:30

Sprawdź
w ogłoszeniach
parafialnych

Przerwa
wakacyjna

Przerwa wakacyjna

Adwentowe odliczanie

Dni do Świąt
BOŻE NARODZENIE

Ogłoszenia Zarządu

Jesteśmy na Facebooku